Blond włosa dziewczyna
siedziała w ciemnym pomieszczeniu i rozglądała się dookoła. Przed nią, na
wysokich krzesłach, siedziało kilku wyrośniętych mężczyzn. Jeden z nich, największy
i nagroźniejszy, czytał jakiś list i patrzył na zdjęcia. Jego mina wyrażała
obojętność. Pozostali, ci którzy siedzieli po jego bokach, obserwowali
dziewczynę, która wyglądała jakby chciała stamtąd uciec.
- Jesteś pewna? – po kilku minutach przemówił człowiek, który wyglądał
jak „guru”.
- Tak, panie. –
szepnęła dziewczyna i pochyliła głowę. – Nie ma tutaj mowy o żadnej pomyłce.
Jestem z nimi w ciągłym kontakcie, wiem co się u nich dzieje. Zresztą, zdjęcia
mówią same za siebie.
- Co według Ciebie
powinienem teraz zrobić?
- Co Pan uważa za
słuszne. – jej czerwone oczy lśniły strachem. Powoli zaczynała żałować, że tam
poszła.
„Moja dusza spłonie w
piekle, o ile w ogóle mam duszę.” – pomyślała w pewnym momencie.
- To nie jest
odpowiedź na moje pytanie. – wypowiedź olbrzyma brzmiała jak warknięcie
zdenerwowanego psa. Dziewczyna zamknęła oczy i przełknęła ślinę.
- Płaci im pan za to,
żeby tego nie robili. Nie powinni mieć z nami żadnego kontaktu, powinni zabić
swoje dzieci.
- Nie zależy Ci na
nich? – zapytał jeden ze sługusów.
Zdziwiona, przeniosła na niego
wzrok. I wtedy zamarła. Carlo. Przed oczami stanęła jej walka, której świadkiem
była kilkanaście lat temu. Jej narzeczony wilkołak i jej kochanek wampir. Carlo
wtedy walczył do upadłego.
- Carlo? – szepnęła. –
Co Ty tutaj robisz? Jak się tutaj znalazłeś?
- To chyba nie Twoja
sprawa. – chłopak odpowiedział opryskliwie. – To my zadajemy pytania, ty na nie
odpowiadasz.
- Zależy mi na nich,
ale uważam, że lepiej dla wszystkich jeśli się ich pozbędziecie.
- Narazili Ci się
czymś? – zapytał Carlo.
- Nie, ale…
- Więc o co chodzi?
- Dlacz…
- To ja zadaję
pytania! – chłopak wstał i podszedł do niej. Kucnął naprzeciwko krzesła, na
którym siedziała i popatrzył jej w oczy. – Zmieniłaś się. Kiedyś walczyłabyś o
tych ludzi, nie dałabyś im umrzeć. Dałabyś im szansę, ryzykując własne życie.
Teraz robisz zupełnie na odwrót. Czy tak żyje Ci się lepiej?
- Carlo, ja…
- Milcz. – wrócił na
swoje miejsce i zamknął oczy. Wyraźnie było widać, że jest zdenerwowany. Wśród
reszty sługusów nastąpiło poruszenie, a do uszu dziewczyny dobiegło kilka zdań:
„Nigdy się tak nie zachowywał”, „Zawsze bronił świadków”, „Nigdy nie zwracał
się tak do kobiet”.
„Ale żadna kobieta nie
zraniła go tak, jak ja.” – pomyślała.
- Masz dwa wyjścia.
Albo już do końca swojego i ich życia będziesz donosić na nich… Albo umrzesz. –
guru nie wyglądał na człowieka dowcipnego. Mówił jak najbardziej na poważnie.
- Nie zmieniłam
zdania, nadal chcę działać przeciwko nim.
Dwie małe dziewczynki bawiły się
w ogródku, jedna z nich gryzła kobietę, wyglądającą na ich matkę, w nogę. Przez
drzwi od tarasu weszła piękna, blond włosa dziewczyna. Dziewczynka, która
robiła zamek z piasku, gwałtownie się odwróciła.
- Oo, popaćcie!
Wlóciła juź ciocia…
- AU! Rose, kochanie,
nie rób tak. – wypowiedź jednej z dziewczynek przerwał donośny dźwięk kobiety,
która nagle wstała i przytuliła przybysza. – Miło Cię znowu widzieć, wszyscy
tęskniliśmy.
- Ja też tęskniłam. I
przywiozłam ze sobą niemiłe wieści. Rada chce wam złożyć wizytę w najbliższym
tygodniu.
Kobieta skinęła głową, wyciągnęła
telefon i odeszła kawałek dalej. W tym czasie dziewczyna wzięła na rączki Rose.
- Przepraszam mała. –
szepnęła. – Może mnie zrozumiesz, kiedy się dowiesz.
- No jestem. –
wyglądała na zdenerwowaną. – Vera, kochanie, chodź do mamusi. Musimy odwiedzić
babcię. – popatrzyła na dziewczynę. – Możesz mi dać Rose. Igor będzie za
godzinę, poczekaj na niego. A my już jedziemy. Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz