Mała, czarnowłosa dziewczynka siedziała na huśtawce i wyglądała na
naprawdę zmartwioną. Tak jakby jej kogoś brakowało… Być może była samotna? Co z
jej rodzicami? Może pracują? Może nie mają czasu dla swojej małej kruszynki?
Nagle postać wstała i podbiegła do jakiejś kobiety na ławce – wcześniej jej tam chyba nie było.
- Mamuś, chcem juź do
domu. Nudzi mi się siamej.
- Kochanie,
tłumaczyłam Ci że nie możesz teraz wrócić do domku.- głos kobiety był miły i przywodził na myśl anioła.
- A nie moziemy pobawić
sie koło domku?
- Nie możemy.
Było ciemno. Mimo, że zegarek
pokazywał dopiero godzinę 18, na dworze panował mrok. Był koniec października.
Konkretnie ostatni dzień października – Halloween. Mężczyzna, na oko 30-letni –
szedł za rączkę z małą brązowowłosą dziewczynką i śmiał się bardzo głośno.
Zresztą, dziewczynka też się śmiała. Wyglądali na szczęśliwych.
- Tatusiu, a dlaczego
mamusia nie mogła pójść z nami po cukierki?
- Mamusia ma teraz
ważnych gości. I nie mogła ich zostawić, wiesz kochanie?
Przy stole w ciemnym pokoju, przy
zasłoniętych oknach siedziało kilku mężczyzn. Na stole przed nimi leżało wiele
dziwnych urządzeń, które mogłyby się kojarzyć z pistoletami i różnymi innymi
sprzętami do popełniania okropnych zbrodni.
- Gdzie pańska córka? –
zapytał starszy mężczyzna, który na pierwszy rzut oka mógł się kojarzyć z
jakimś olbrzymem. Był stanowczo za bardzo wyrośnięty, a postawą przypominał
zwierzę. Groźne zwierzę.
- Tak się złożyło, że
razem z żoną pojechały do rodziny. W końcu jutro dzień Wszystkich Świętych. Należałoby
odwiedzić groby.
- Ciekawe… Niewiele
osób pamięta o tym święcie. Pańska żona jest chyba bardzo rodzinna. Zdaje się,
że gdy ostatnim razem złożyliśmy panu wizytę pani Agnese wraz z Rose też była u
rodziny.
- Zdaje się, że
ostatnim razem odwiedziliście nas w Boże Narodzenie. To chyba dosyć normalna
sprawa, że w te święta odwiedza się rodzinę. – mężczyzna, do którego należał
ten głos wyglądał na wystraszonego.
- W takim razie czemu CIEBIE z nimi nie było? Igorze… Nie bawmy
się w ciuciubabkę. Jeśli masz przed nami coś do ukrycia to wiesz, że i tak to
odkryjemy. Nie jesteśmy idiotami. I nie płacimy Ci za oszustwo. Mamy również
jakieś wymagania. Poza tym z tego co nam wiadomo ostatnio zaniechałeś swoją
pracę. W ciągu ostatnich 4 lat nie wykonałeś ani jednego zadania.
- Chyba się nie
zrozumieliśmy przy ostatnim spotkaniu. Urodziła mi się córka. Wychowanie jej
wymaga dużo czasu. Zwłaszcza jeśli chcemy zdobyć kolejnego członka klubu. Nie
mogę jej zostawić na kilka miesięcy i wyjechać.
Mężczyzna przypominający olbrzyma
wstał i stanął za Igorem. Wyglądał na wściekłego, ale starał się to ukryć. Nie
wychodziło mu to zbyt dobrze. Pozostali trzej mężczyźni również wstali, jednak
nie ruszyli się z miejsca. Wyglądało to tak, jakby ten największy był ich
przywódcą.
- Igorze, znamy się
wiele lat. Nie chciałbym Ci zrobić krzywdy. Zobaczymy się za kilkanaście
miesięcy, może trochę dłużej. I chciałbym wreszcie poznać tą piękną panienkę ze
zdjęcia. Za kilka lat pójdzie do szkoły. Chyba nie chciałbyś, abyśmy jej
złożyli bardzo niemiłe spotkanie.
Przy stole w ciemnym pokoju, przy zasłoniętych oknach siedziało kilku
mężczyzn – i jedna kobieta. Na stole przed nimi leżało wiele dziwnych urządzeń,
które mogłyby się kojarzyć z pistoletami i różnymi innymi sprzętami do
popełniania zbrodni.
- Gdzie tym razem
musiał wyjechać Pański mąż z uroczą Verą? – zapytał starszy mężczyzna, który na
pierwszy rzut oka mógł się kojarzyć z jakimś olbrzymem. Był stanowczo za bardzo
wyrośnięty, a postawą przypominał zwierzę. Groźne zwierzę.
- Wyjechali już do
rodziny - na Wszystkich Świętych. Niestety, nie mogłam pojechać razem z nimi, ponieważ dopiero skończyłam
pracę.
- Ciekawe, ciekawe. –
mężczyzna, do którego należał głos zaczął krążyć po pokoju. Podszedł do kominka
i wziął ramkę ze zdjęciem. – Naprawdę, okaz piękności. Śliczne, długie brązowe
włosy. Ogromne brązowe, prawie czarne oczy. Wygląda jak porcelanowa lalka, nie
uważa Pani? – nie czekając na odpowiedź, dodał – Kojarzy mi się z naszymi
wrogami. Sprawia wrażenie istoty, której nic się nie może stać. Musi mieć
twardą skórę.
- Czy pan coś
sugeruje?
Mężczyzna podszedł do kobiety i
kucnął przy niej. Miał krzaczaste brwi i jakąś poszarzałą skórę. Wyglądał
naprawdę obleśnie.
- Giuseppino… Znamy
się już tak długo. Mam do Ciebie ogromny szacunek. Ale nie lubię płacić
ludziom, którzy coś ukrywają. Mam nadzieję, że jak następnym razem Cię
odwiedzimy to będziemy mieć okazję wreszcie poznać malutką Verę. Może wtedy już
nie będzie taka malutka.
__________________________________________
Dla osób, które interesują się fotografią lub po prostu lubią oglądać
zdjęcia, polecam photobloga Oli, na którym można znaleźć mnóstwo
przepięknych zdjęć jej autorstwa.