poniedziałek, 10 grudnia 2012

...9



Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Siedzieliśmy na ławce w opuszczonym,  przepięknym parku. Dookoła rosło dużo ogromnych drzew, które wyglądały na bardzo stare. Ponieważ była jesień, liście były różnokolorowe. Ich odcienie cudnie odbijały się w promieniach słońca. Nad naszymi głowami ciągle latały rozśpiewane ptaki, które chyba odlatywały do ciepłych krajów.
- O czym myślisz? – zapytał Marcello i objął mnie ramieniem.
- O niczym. Tak się zamyśliłam. Ładnie tutaj.
               Od kilku dni przemieszczaliśmy się z miejsca na miejsce. Momentami miałam wrażenie, że w ciągu kilku dni objechaliśmy połowę Włoch. Po rozmowie Marcella i Very było dość nie przyjemnie. On udawał, jakby między nami nic się nie wydarzyło. Czasami wydawało mi się, że już naprawdę nic do mnie nie czuje. Ona patrzyła na mnie cały czas spod byka i w ogóle się nie odzywała. Natomiast Lora starała się nas wszystkich na siłę rozśmieszać – co jej totalnie nie wychodziło.
               Ból głowy mi już całkowicie ustał. Już nie musiałam udawać, że jestem taka silna. Niestety, przez Verę ciągle byłam wściekła na Marcella. Bez żadnego powodu. Nasza relacja ogólnie uległa znacznemu pogorszeniu. Czasami miałam ochotę rzucić się na własną siostrę i ją zabić za to, że pojawiła się w moim życiu. Tylko sama nie wiem czy to ja to czułam, czy ona. To tak, jakbym żyła w jakimś ciągłym złudzeniu.
               Marcello zaczął ze mną rozmawiać przedwczoraj. I to całkowicie przed przypadek. Potknęłam się o wystający konar drzewa i upadłam na żwirową ścieżkę. Skutki tego były dość tragiczne i chyba nie muszę tłumaczyć co się stało. Moje kolano zaczęło krwawić, na co Lora i Marcello od razu stracili nad sobą panowanie. To znaczy… Nie do końca stracili. Oni jak najbardziej nad sobą panują. Jednak to w końcu wampiry.
               Lora szybko do mnie podbiegła i już myślałam, że chce mnie zabić, ale ona mnie… uleczyła tak jakby. Później wymieniły dziwne spojrzenia z Verą, ale nie wnikam o co chodzi. Może jeszcze będę miała okazję o to spytać którejś z nich. W każdym bądź razie, Marcello wygłosił swoją gadkę o tym, czy ja w ogóle zdaję sobie sprawę z tego, co się mogło stać. Czy ja czasami myślę. A jak tak to o czym. Że gdyby on i Lora byli nowonarodzonymi wampirami to już by nawet nie miał do kogo mówić.
               Tak mnie rozśmieszył wtedy ton jego głosu, jego mina, jego zmarszczone brwi, jego wydłużone kły i czerwone oczy, że nie potrafiłam się uspokoić. Jego chyba też to rozbawiło.
               Na spokojnie odezwał się do mnie dopiero w samochodzie – mówiąc, że to wcale nie było śmieszne, czym wywołał we mnie jeszcze większą radość. Na szczęście tym razem on również się śmiał. Nawet Lora się do nas dołączyła. Tylko Vera była jakaś taka… smutna.        
               Czasami miałam ochotę przytulić ją i powiedzieć, żeby się nie martwiła. Ale nie za bardzo wiedziałam co dalej. „Znajdziesz kogoś lepszego”? „Musiał którąś wybrać”?  „To nie mój wybór”? „Miałam nie skorzystać z okazji”? To by nie było zbyt inteligentne. Dlatego wolałam już milczeć i po prostu ograniczyć okazywanie miłości swojej siostrze.
               Teraz dziewczyny pojechały na zakupy, a my mieliśmy chwilę czasu dla siebie. Dlatego wyszliśmy na spacer. Miałam ochotę, żeby te chwile trwały całą wieczność. Niestety, nie dało się tak.
- Rose, muszę Ci coś powiedzieć.
               Popatrzyłam na niego, mrużąc oczy. Moje serce zabiło szybciej.
- Czy coś się stało?
- W pewnym sensie. – odsunął mnie od siebie i wziął moją twarz w swoje dłonie. Jak zwykle, gdy mnie dotykał, całe moje ciało przeszły dreszcze. – Ja chyba wiem, która z was została ugryziona. – popatrzyłam na niego zdziwiona i już miała spytać skąd on to wie, ale wyprzedził mnie i odpowiedział na moje niezadane pytanie zanim wypowiedziałam je na głos. – Tak ogólnie to czytam w myślach tylko wampirom. Nie słyszę myśli ludzi. Czasami słyszę też wilkołaki, ale to tyko wtedy, kiedy współpracujemy – czyli bardzo rzadko. A Ciebie słyszę, mimo że jesteś człowiekiem. Very nigdy nie słyszałem, nawet podczas… - nagle się zmieszał. – W najintymniejszych momentach naszej znajomości.
               Zmarszczyłam brwi. Czy to znaczyło, że oni…? W moich oczach pojawiły się łzy. Nie miałam pojęcia czy ot przez to, że dowiedziałam się kolejnej szokującej rzeczy – że najprawdopodobniej mam w sobie jad wampira - czy dlatego, że moja bliźniaczka chyba straciła dziewictwo z moim chłopakiem, w którym nadal jest zakochana.
               Odsunęłam się od niego jeszcze dalej i ukryłam twarz w swoich dłoniach. Nie chciałam teraz jego towarzystwa, nie potrzebowałam go. To już naprawdę przekraczało to, co byłam w stanie znieść.  Do tego nie wiedziałam co uważać o tym, co mi powiedział. Jednak postanowiłam to na razie przemilczeć i zostawić na inny dzień.
- Rose… Nie znaliśmy się wtedy. To znaczy, TY mnie nie znałaś. Nie możemy się rozliczać za swoją przeszłość.
- Nie mam Ci, a raczej wam, tego za złe. Tylko po prostu… Tego jest za wiele jak na tydzień. Nie potrafię tego pojąć, zrozumieć i zaakceptować. – popatrzyłam na niego. – Wiesz, zanim zmieniliśmy samochód, był taki moment że nie rozmawialiśmy. To było po tym, jak otworzyłam drzwi temu kolesiowi. Wtedy przyrzekłam sobie, że już nie będę płakać. Że będę twarda – tak jak to było do tej pory. Niestety, nie potrafię. Nic już nie jest takie jak do tej pory. Wszystko się zmieniło. Zmieniłam się ja, moje życie, moje nawyki i przyzwyczajenia. Nie przywykłam do sytuacji, kiedy nie wiem co robić. Kiedy ktoś jest lepszy ode mnie. Kiedy ktoś przeżył coś, czego ja nie przeżyłam. Kiedy ktoś miał lub ma coś, czego ja nie miałam. – w jego oczach również pojawiły się łzy. – Marcello, ja chyba nie potrafię z Tobą być. Kocham Cię i właśnie dlatego… uważam że to koniec.
               Patrzył na mnie jakbym była jakimś duchem, koszmarem sennym. Był przerażony. Ale w tamtym momencie byłam pewna jednego – nie był na mnie zły. Jego oczy nabrały czarnego koloru. Kojarzyły mi się z bezgwieździstym niebem w burzliwą noc. Wyglądały strasznie. I wiedziałam coś jeszcze, nie popełniłam błędu. Postąpiłam bardzo dobrze.
               Wytarłam łzy i wstałam. Czułam się okropnie, pierwszy raz w życiu kogoś pokochałam taką szczerą, prawdziwą miłością i musiałam to zakończyć. Wiedziałam, że Marcello to ten jedyny, mimo że przy każdym poprzednim uważałam tak samo. Jednak tym razem to było coś zupełnie innego. Ale czy będziemy potrafili walczyć w tej samej drużynie? Czy Vera będzie potrafiła być naszym sojusznikiem?
- Chyba powinniśmy wrócić do hotelu, za niedługo wróci Vera z Lorą. – powiedział zachrypniętym głosem i ruszył przed siebie, pierwszy raz nie czekając na mnie.

               Stałyśmy w kolejce do kasy. Dookoła było mnóstwo ludzi i zastanawiałam się jak Lora wytrzymuje. Tyle krwi, tyle tętnic, tyle szyj do rozszarpania. Ciekawe, czy już się przyzwyczaiła do tego uczucia. Patrzyłam na kobietę przed nami. Była przepiękna. Miała długie, brązowe i proste włosy, brązowe oczy i troszkę ciemniejszą karnację. Dodatkowo, po prawej stronie twarzy miała kilka pieprzyków, które dodawały jej urody. Cały czas trzymała ręce na brzuchu – zupełnie nie wiem dlaczego, ale wyglądało to dla mnie tak, jakby chciała bronić czegoś, co tam rośnie. Rzeczywiście, jej brzuch był troszkę większy. Kobieta cały czas się uśmiechała. To był wspaniały widok.
               Zapakowałyśmy wszystko do reklamówek, Lora zapłaciła i wyszłyśmy ze sklepu. Byłyśmy naprawdę obładowane, ale jakoś o tym nie myślałam. Popatrzyłam na jedną z witryn sklepowych i to mnie zdołowało jeszcze bardziej. Również miałam brązowe włosy i brązowe oczy, były prawie czarne. Wyglądałam jakbym była… z marmuru. Czasami w szkole śmiali się, że wyglądam jak taka porcelanowa laleczka. Może to i prawda. Nigdy nie lubiłam swojego wyglądu. Zawsze wydawało mi się, że jestem beznadziejna.
               Jak zobaczyłam Rose to pomyślałam: Może nie jestem taka zła. Ta dziewczyna, moja bliźniaczka, wydała mi się całkiem ładna. Z jedną różnicą – ona się cały czas uśmiechała, tak jak kobieta ze sklepu. Ja zawsze, a przynajmniej zazwyczaj, chodziłam skrzywiona. Niewiele osób potrafiło mnie rozśmieszyć.
               Nagle poczułam jak zalewa mnie fala smutku. Okropnego smutku. To uczucie było porównywalne do tego, co czułam gdy Marcello powiedział mi, że to koniec.
               Rozmowa z nim była jedną z gorszych. Stwierdził, że mnie kocha. I nigdy nie przestanie. Niestety, z Rose połączyło go coś… niesamowitego. Nie potrafił tego określić. Przytulił mnie i pocałował w czoło – jakbyśmy byli jakąś początkującą parą. I po prostu odszedł.
               Teraz zaczęłam się zastanawiać czy to ja czuję ten ból, czy to ból Rose. Już nieraz mi się tak zdarzało – myślałam o czymś wesołym, a tu nagle wielki smutek albo zupełnie na odwrót, zastanawiałam się nad dołującymi sprawami, a w pewnym momencie wybuchałam niekontrolowanym śmiechem.
               Wsiadłyśmy do czarnego Chevroleta Corvette Grand Sport, za którym oglądali się wszyscy kolesie. Lora otworzyła dach, włączyła głośną muzykę, założyła okulary i otworzyła przyciemnianą szybę. Wyglądała świetnie w takim wydaniu. Wyciągnęła telefon z kieszeni i na chwilę posmutniała, ale zaraz się do mnie uśmiechnęła.
- No mała, głowa do góry. Dzisiaj jest Twój szczęśliwy dzień.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Jeeeeju ja chce kolejny rozdział ale to już :D
To jest genialne i cały czas mam wielki uśmiech na twarzy :>

TheEma pisze...

pewnie się powtarzam ale jesteś Świetna!!! :D

Anonimowy pisze...

trochę w tym kiczu ale ogólnie to wciąga. Tylko jak zmieniasz narratora to rób nawet głupie gwiazdki ale rób. Bo z sensu pierwszego zdania po zmianie wychodzi że to rose jest na zakupach z lorą. A w ogóle to te imiona też mogłas dać lepsze. Lora, vera. No bez kitu ale chyba każdy wie że imiona w opowiadaniu i książce nie powinny być do siebie zbyt podobne bo postacie się niekiedy mylą

Unknown pisze...

Heh, no widzę że najlepiej komentować z Anonimków,-.-
Moim zdaniem opowiadanie jest świetne, ma swój sens. Lekko się go czyta;) Cieszę się że odkryłam tego bloga, napewno jeszcze tutaj zajrzę! ;)
Czekam na nn;)
Zapraszam także do mnie, bardzo mi na tym zależy;
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
<3