Rozejrzałam się dookoła. Otaczała
mnie gęsta mgła, przez co nie mogłam się zorientować, gdzie jestem. Ponieważ
temperatura nie przekraczała 100C, a nie miałam na sobie niczego
oprócz krótkiej bluzki, moim ciałem wstrząsały pojedyncze dreszcze. Splotłam
ręce na klatce piersiowej i ponownie się rozejrzałam.
Nie
podobało mi się tu. Poza tym nawet nie wiedziałam gdzie jestem, więc w jaki
sposób miało mi się w tym miejscu podobać. Prychnęłam pod nosem. Nie należę do
tego typu dziewczyn, które panikują przy byle okazji i histeryzują za każdym
razem, gdy nie potrafią znaleźć wyjścia z sytuacji. Nie jestem też osobą
zanadto cierpliwą i wręcz nie znoszę, gdy muszę czekać na coś lub na kogoś. To
wszystko chyba dlatego, że od dziecka spędzałam dużo czasu w lesie. Mój ojciec
dużo poluje, a jak to tato dla swojej córki – chciał, żebym zainteresowała się
tym co on. Westchnęłam i tupnęłam nogą. Miałam dość tej sytuacji.
- Jest tu ktoś?! Zimno mi, nie mam pojęcia w którą stronę
mam iść, nie mam zegarka, jest środek nocy i chcę do domu! – zawołałam
błagalnym tonem, ale już po chwili zdałam sobie sprawę, że jestem po prostu
żałosna.
Mój głos brzmiał całkiem
spokojnie jak na zaistniałą sytuację. I mimo, że wewnątrz mnie aż się gotowało
z nerwów, starałam się tego nie okazywać. Co było dość śmieszne zważając na to,
że byłam tutaj zupełnie sama i mogłam mieć gdzieś to, jak wyglądam.
Przymknęłam oczy i starałam sobie
przypomnieć moje ostatnie wspomnienie. Jak przez mgłę, bardzo niewyraźnie,
widziałam dom Olivii… I… Tak. Już pamiętam. Tego nowego kolesia ode mnie z
klasy. Tylko jak on się nazywał… Czemu zapamiętałam tylko smak tego soku, który
mi dał oraz dziwny kolor oczu?! Miałam pustkę
w głowie. To było jakieś bardzo stare imię… Ernesto? Edgaro?
- Ah, Marcello! – krzyknęłam podekscytowana swoim odkryciem.
Nagle usłyszałam za sobą jakiś
szelest i zamarłam. Poczułam na sobie czyjś wzrok i do głowy przyszedł mi tylko
jeden pomysł. On chce mnie zgwałcić. Zgwałcić, zabić i porzucić tutaj, w tym
ciemnym i strasznym lesie. Nie przewidział tylko, że połowę okolicznych lasów
znam na pamięć. A przecież nie mógł mnie wywieźć aż tak bardzo daleko…
- Niesamowite, jednak zapamiętałaś moje imię. Rzeczywiście,
musisz mieć w sobie to COŚ.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przygryzłam wargę. Jego głos
działał na mnie w bardzo dziwny sposób… Niby mnie uspokajał, ale mimo wszystko
czułam się podenerwowana. Teraz przypomniałam sobie, że tak samo czułam się na
imprezie. Jeśli to przy nim miałam umrzeć, to chyba nie było tak źle. W końcu
mogłam trafić na jakiegoś starego pedofila. Niestety, samej siebie nie oszukam.
Mimo wszystko bałam się, cholernie się bałam. A przecież Olivia ostrzegała
mnie, żebym na niego uważała. Ale nie, po co słuchać się innych.
Teraz już sobie przypomniałam co
pomyślałam, gdy tylko go zobaczyłam: tajemniczy kobieciarz z nutką romantyzmu.
Wyglądał jakby był z zupełnie odległej epoki. Rozczochrane na wszystkie strony
kasztanowe włosy. Ten akcent, wyrażenia – nigdy nie słyszałam z ust moich
rówieśników takich określeń, jakich używał on. I ten dziwny odcień oczu…
Podchodził mi pod szkarłatny.
- Podziwiam Cię. Jesteś gdzieś, nawet nie wiesz gdzie. Jest
środek nocy. Otacza Cię las. Twoim jedynym towarzyszem jest chłopak, którego
nawet nie znasz. A ty, jakby nigdy nic, czekasz na mój ruch.
- No to mi powiedz gdzie jestem, będzie nam wtedy łatwiej.
- Po co? Co Ci to da? Jest 3 w nocy. I tak nie trafisz do
domu. Nawet gdyby to był jeden z tych lasów, które rzekomo tak dobrze znasz. –
Ne rozumiałam skąd on o tym wiedział, ale postanowiłam, że nie będę mu
przerywać, może dowiem się czegoś istotnego. – Wyglądałaś mi na osobę rozważną
i inteligentną, gdy po raz pierwszy zobaczyłem Cię w klasie Gentila. Jednak
pozory mylą. – nie wiem kiedy znalazł się przy mnie, bo poczułam jego chłodny
oddech na swojej szyi. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze. – Tak łatwo zaufać
nowemu koledze. Ajajaj. Tatuś by chyba nie był zadowolony, nieprawdaż? A może
nie uczył Cię od dziecka, żebyś uważała z kim się kolegujesz? Chyba nie tak
wyglądały początki Twoich nowych znajomości? Bo wydawało mi się, że zawsze
tatuś musiał prześwietlić Twoich nowych znajomych?
- O czym Ty mówisz? Skąd Ty to wszystko wiesz? Kto Ci tak
powiedział? – Dobra, przyznaję się bez bicia. W tym momencie umierałam ze
strachu. – W tej chwili masz mnie zawieść do domu!
- I naprawdę uważasz, że Cię wysłucham? – nagle znalazł się
przede mną. Być może podbiegł, kiedy zamknęłam oczy. – Jesteś taka słodka, gdy
nic nie rozumiesz. Ale koniec tego gadania na dzisiaj. Tutaj… - poświecił
latarką na ziemi, prosto pod moimi nogami. – Jest dzisiaj Twoje łóżko. Możesz
się położyć i wyspać, bo w najbliższym czasie nie będziesz miała do tego zbyt
wielu okazji. Dobranoc.
Powoli
zaczynało się robić jasno, a ja nadal siedziałam bez ruchu na jakimś
obrośniętym przez mech konarze drzewa. Odkąd Marcello zostawił mnie tutaj samą
oczywiście nie zmrużyłam nawet oka – i miałam ku temu powody. Nie rozumiałam
dlaczego mnie tutaj trzyma, co chce przez to osiągnąć i skąd wie o mnie aż tyle
rzeczy. Ale czułam, że nie chodzi tutaj o to, żeby mnie zgwałcić. To musiało
być coś ważniejszego.
Była
jednak jeszcze jedna rzecz, której nie byłam w stanie pojąć i która mnie
odrobinę przerażała. Była to moja własna głupota. Marcello miał rację. Jak
mogłam mu zaufać? Jak mogłam dać się uwieść jak jakaś zwykła… Lafirynda?!
Zobaczyłam ładnego chłopaka, miał ładny uśmiech, super całował i co?! Cała moja
inteligencja zniknęła jak za jednym machnięciem różdżki… Może gdyby był choć
odrobinę brzydszy potrafiłabym oderwać od niego wzrok. Jednak tak nie było.
Co jakiś
czas wydawało mi się, że słyszę odgłosy różnych dzikich zwierząt, ale wolałam
sobie wmawiać, iż są to zwykłe przesłyszenia spowodowane brakiem snu. Czasami
zastanawiałam się czy Marcello przypadkiem nie zostawił mnie tutaj, a sam nie
wrócił do domu, ale to było nie możliwe. Usłyszałabym przecież dźwięk silnika
albo cokolwiek innego związanego z samochodem. A wokół mnie panowała po prostu
cisza. Nieznośna cisza. Cisza, od której powoli zaczynała mi pękać głowa. I
zaczynały mi przychodzić do niej coraz głupsze pomysły. A co jeśli jednak
pojechał i nie wróci? Czy te wszystkie zwierzęta w końcu mnie zjedzą? A może to
ja będę zmuszona do żywienia się nimi?
- Nadal
tutaj jesteś? – z zamyślenia wyrwał mnie anielski baryton Marcella. – Każdy
normalny człowiek już dawno wstałby i starał się stąd uciec. Gdziekolwiek, byle
z dala ode mnie.
- Najwyraźniej masz do czynienia z osobą nie do końca
zrównoważoną psychicznie, która zamiast ratować się czeka, aż zrobi to za nią
ktoś inny. Przykro mi. Następnym razem poznaj lepiej swoją ofiarę.
Na jego twarz wstąpił delikatny uśmiech, ukazujący równe –
niczym od linijki – i białe zęby. Poczułam się, jakby żołądek miał mi zaraz
wyskoczyć z buzi. Gwałtownie odwróciłam wzrok i zapatrzyłam się w swoje buty. W
tym czasie chłopak włożył ręce do kieszeni i zaczął się kiwać na piętach.
- Co do pierwszej części zdania to zgadzam się z Tobą w stu
procentach. Niestety reszta Twojej wypowiedzi nie ma sensu. Ty przecież wcale
nie chcesz, żeby ktoś Cię uratował. Nawet się nie wysiliłaś, żeby mi zrobić
krzywdę. Nie wierzę, że naprawdę sądzisz, że mógłbym Ci zrobić krzywdę.
Przecież ja nawet Cię nie dotknąłem.
- No tak. Porwanie mnie to zupełnie nic. Taki tam… psikus.
- Wiesz co? Znudziła mi się już ta sceneria. A Ty musiałaś zgłodnieć.
Pojedźmy do jakiegoś hotelu i tam wyjaśnię Ci kilka spraw. Zgadzasz się?
- Lepsze to niż nic. – szepnęłam naburmuszona i ruszyłam za
chłopakiem.
Był idealny… Kasztanowe włosy.
Gładka cera. Żadnych krostek, pryszczy czy jakichkolwiek innych nierówności. I
był blady jak… trup. Wyglądał trochę jak porcelanowa lalka. Tylko oczy mi tutaj
nie pasowały. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś miał takie oczy… Bardzo mnie to
ciekawiło, jednak mimo wszystko bałam się go o to zapytać. Pewnie by mnie
wyśmiał. Zresztą, jak się wyśpię to pewnie okaże się, że tak naprawdę są
brązowe czy zielone lub jakiekolwiek inne.
No i ten nos. Uśmiechnęłam się
lekko. To aż śmieszne, że chłopak może mieć tak zadarty i mały nos. Dodawało mu
to uroku. I było zabawne. A skoro już mówię o nosie, to zejdę trochę w dół. Jego
wargi miały przepiękny, żywy kolor soczystych malin. Był przepiękny.
- Dziewczyno, zastanów się nad wizytą u psychiatry. –
powiedział ze zniesmaczoną miną. – Wiem, że jestem piękny i w ogóle, ale
przyglądasz mi się już od 20 minut.
Potrząsnęłam
głową i chyba się zarumieniłam, w każdym bądź razie zrobiło mi się cholernie
gorąco. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale niestety nie miałam takiej
możliwości. Żeby zająć czymś ręce naciągnęłam rękawy bluzy i zapatrzyłam się w
buty. Nagle poczułam, że samochód skręca w lewo i nagle się zatrzymuje.
Podniosłam głowę i odnotowałam, że znajdujemy się przed pięciogwiazdkowym
hotelem. Z wrażenia otworzyłam szerzej oczy i zaśmiałam się. Niestety, zanim
zdążyłam to skomentować on już mówił.
- Rosalio Vero Di Carlo, zrozum. – popatrzył mi w oczy i
przez chwilę miałam wrażenie, że szkarłat na kilka sekund przemienił się w
jakiś miodowy odcień. – To nie są żarty. Na początku może i sprawiało mi radość
drażnienie się z Tobą. Przeszło mi to. A ty powinnaś zacząć wreszcie łączyć
fragmenty układanki.
_______________________________________
_______________________________________
Z dedykacją dla Paulinki, która jutro ma urodziny! ;* Wszystkiego najlepszego, dostania się do szkoły, którą sobie w końcu wybierzesz xD Ciekawszych odcinków Pamiętników, spotkania kiedyś Ianka (<3), mnóstwa pomysłów do opowiadań, dużo uśmiechu i czego sobie tylko życzysz! ;*
_______________________________________
Dla osób, które interesują się fotografią lub po prostu lubią oglądać zdjęcia, polecam photobloga Oli, na którym można znaleźć mnóstwo przepięknych zdjęć jej autorstwa.
7 komentarzy:
Przychodzi mi do głowy tylko jedno pytanie: kiedy następny rozdział? :D
Twoje opowiadania świetne jak zawsze :)
Rozdział świetny. Mióa odmiana po szkolnej lekturze xd Teraz w szkole będę cię gnębiła, żebyś dodała rozdział więc szykuj się :P A i dziękuję za życzenia :*
-P
Cudowne opowiadanie:) Czekam na nowy rozdział :D P.S - trafiłam tu z Vampirediaries24.pl (:
Bardzo fajny rozdział :D
ten chłopak to pewnie wampir ; ))
Zapraszam do mnie http://fantastyka-hiacynty.blogspot.com/
ja chcę następny rozdziałłllllllll <33
Moja droga koleżanko z krzesła obok na języku angielskim - dlaczego nie wiedziałam, że masz TAKIE pióro? :D
A więc, nakazuję Ci pisać, pisać i jeszcze raz pisać!
Bez poważania - M.
Jeju ale masz talent!!!
Pisz dalej bo jesteś świetna!!!
Mam nadzieję że w przyszłości to zostanie wydane xD
+ zapraszam do mnie ;)
rysunkiemy.blogspot.com ;D
Prześlij komentarz